WTF FEST: Święta góra
- Oryginalny tytuł:
- The Holy Mountain
- Reżyseria:
- Alejandro Jodorowsky
- Scenariusz:
- Alejandro Jodorowsky
- Wersja językowa:
- hiszpański, angielski
- Napisy:
- polskie
- Kraj produkcji:
- Meksyk
- Data premiery:
- 06.06.2024
- Gatunek:
- fantasy
- Czas trwania filmu:
- 114 min
- Czas trwania reklam:
- 5 min
Wybierz dzień i godzinę
Opis filmu
Psychodeliczne, filmowo-duchowe przeżycie wymykające się wszelkim standardom
Czy to najdziwniejszy film, jaki powstał? Można się spierać, ale eksperymentalna „Święta góra” Alejandro Jodorowsky’ego na pewno jest w ścisłej czołówce dzieł surrealistycznych i absurdalnych. Ta meksykańska produkcja z 1973 roku została ufundowana przez menadżera The Beatles, a ze swojej kiesy dorzucili też coś John Lennon i Yoko Ono. Już samo to wydaje się dziwne, a nie napisaliśmy jeszcze nic o fabule.
Główny bohater budzi się na pustkowiu. Po jego twarzy schodzą muchy, a wokół leżą puste butelki. Ocucony przez pozbawionego kończyn karła, wyrusza w podróż do najbliższego miasta. Tam postanawia zarabiać na swoim podobieństwie do Jezusa Chrystusa. Na drodze spotyka tajemniczego Alchemika (w tej roli sam Jodorowsky) i wraz z siedmioma adeptami porywa się na świętą misję, pełną religijnej symboliki. Dla widza oznacza to strumień niepokojących scen.
Seans „Świętej góry” jest przedziwnym doświadczeniem, ale taki właśnie być powinien. W finale na publiczność czeka katharsis. Albo i nie. Produkcja Jodorowsky’ego jest tak nieoczywista i wymykająca się jakimkolwiek standardom, że jej interpretacja to indywidualna sprawa każdego odbiorcy. Ze scenariusza wyleciało tyle kwestii mówionych, ile się dało. Dzięki temu film przypomina sen – jeden z tych, które zapamiętuje się na długo. Jodorowsky przed realizacją „Świętej góry” przez tydzień nie spał i starał się zgłębić japońską filozofię zen. Część obsady przeszła trzymiesięczny trening duchowy, a po jego ukończeniu przez miesiąc – wraz z reżyserem– tworzyła komunę. Jodorowsky zachęcał swoich aktorów, aby próbowali LSD i sam od niego nie stronił. Widać to na ekranie – „Święta góra” jest jak psychodeliczny trip.